Dziś chcielibyśmy zaproponować Wam pierwszy odcinek z serii Lowstyle People. Tak, będzie ich więcej, ale tylko pod warunkiem, że taka forma spodoba się Wam, naszym użytkownikom. W końcu nie dla siebie blogujemy i relacjonujemy, a właśnie dla ludzi.
Jak wyobrażamy sobie pisanie o ludziach na stronie poświęconej samochodom? Prosto. Bez człowieka nie powstałby żaden sensowny projekt. Szukamy więc osób, dla których praca nad projektem motoryzacyjnym to pasja, dla której są w stanie się poświęcić.
Człowiek, którego chcemy dziś przedstawić nie jest anonimowy. Maniek, czyli Maciej Krawczyński i jego Honda Civic EG4 są dobrze znani obserwatorom polskiej sceny motoryzacyjnej. Mało kto wie jednak, że Gnom (tak auto nazwała mama Macieja) to auto powstałe całkowicie dzięki nauce.
Jak język polski dał matematykowi cztery kółka
Zielona Honda w niemalże nieskazitelnym lakierze desert sage metallic green z palety Lexusa pojawiła się w życiu dziś 22-letniego Macieja tuż po maturze. Dokładnie zaś w dzień odebrania świadectwa dojrzałości z wynikami matury. Mimo że właściciel auta wybierał się na studia matematyczne, auto zagwarantowała mu przyzwoicie zdana matura… z polskiego. Właśnie taki prezent za zdanie niekoniecznie ukochanego przedmiotu dał Maciejowi tata.
Rodzina odgrywa niebagatelne znaczenie w całym projekcie. Można bowiem rzec, że Maniek motoryzację ma we krwi. Jego dziadek był mechanikiem, dzięki czemu do rodzinnego domu przylega dwustanowiskowy garaż z dwoma kanałami. Raj dla każdego, kto lubi pomieszać troszkę przy swoim autku nie mógł pozostać pusty. I choć ojciec właściciela pojazdu mechaniki się nie tyka, to tradycja powróciła w drugim pokoleniu.
Maturze z języka polskiego Maciej zawdzęcza auto, jednak wtedy Honda zupełnie nie przypominała smakowitego projektu, za ktorym niejedna osoba tęsknie ogląda się na ulicy. Całkowicie seryjne auto w wiśniowym kolorze trafiło jednak do odziedziczonego po dziadku Mieczysławie garażu i zaczęła się zabawa.
Matematyka dała modyfikacje
Wraz z kumplem, który także posiada Hondę i lubi to i owo w aucie pozmieniać, Maciej rozpoczął modyfikowanie. Rozpoczęło się klasycznie, od kół i obniżenia auta. Dziś ciężko znaleźć w zielonym „jajku” coś, co jest seryjne. Auto w tzw. międzyczasie miało nawet dwukrotnie zmienianą tapicerkę. Okazało się bowiem, że po zmianie koloru na zgniłą zieleń, czerwona tapicerka pasowała do nowej odsłony auta jak „świni siodło”. Teraz auto prezentuje czarne wnętrze z ekoskóry z podsufitką z alcantary.
Lista modyfikacji jest naprawdę spora i nieskończona. Maciej ma co chwilę nowe pomysły dla „Gnoma”. Sam przyznaje, że troszkę chyba przeszarżował z układem wydechowym, bo auto nie tylko widać, ale i słychać z kilometra. Rozmowy podczas jazdy są raczej mało możliwe, wątpimy też, że można podczas jazdy wsłuchać się w muzykę, mimo głośników Sony Xplod i radia na 2 din.
Auto z zewnątrz prezentuje się naprawdę zjawiskowo. Nietypowy lakier uzupełniają lusterka w stylu Formuły 1, dokładka Backyard, tylna burta USDM laminat, owiewki szyb Heko, nakładki progów VI gena, czy lotka BYS.
Auto siedzi naprawdę nisko, jednak dla Mańka to nadal za mało i kombinuje jak auto obniżyć jeszcze bardziej. Właściciel „Gnoma” wozi w bagażniku deseczki, które czasami pomagają po drodze. Ponieważ wnętrze jest wręcz laboratoryjnie czyste, są oczywiście schowane w woreczku.
We wnętrzu znajdziemy fanty, o których śni niejeden właściciel modyfikowanego auta. Wystarczy wspomnieć o wypinanej kierownicy o średnicy 35 centymetrów, czteropunktowych szelkowych pasach bezpieczeństwa Takata, czy gałce zmiany biegów Skunk2. Zegary z Hondy S2000 co prawda pokazują mile zamiast kilometrów, przez co właściciel nie do końca orientuje się, czy już złamał przepisy, ale za to wraz z czarną tapicerką, w której nitka jest elementem wiążącym z karoserią (jej kolor dobrany jest do lakieru), prezentuje się bajecznie.
Patrząc na wyposażenie auta 22-latka, ciężko uwierzyć że ma je dzięki… korepetycjom udzielanym z matematyki. Fakt, że królowej nauk nie łatwo zrozumieć, powoduje że Maciej uczy codziennie. Rano poświęca czas nauce na studia matematyczne, a na garaż ma czas od późnych godzin wieczornych… do rana.
Husky pod maską
Ciężka praca nad samochodem i po to, aby mieć kasę na modyfikacje samochodu, powoduje że Mańkowi nieustannie brakuje czasu. Z tego powodu cierpią zloty, które pokrywają się z letnią sesją egzaminacyjną. I choć kusi, by odpuścić szkołę i zdać egzaminy we wrześniu, właściciel „Gnoma” stara się stawiać na rozsądek. Choć niejeden fan modyfikacji nie uznałby za rozsądek niewykorzystanie szansy, jaką jest dostanie się na Raceism.
Czasu Maciej nie ma też dla Andzi, czyli swojego malamuta husky’ego. Aby jednak o pupilu nie zapominać dał zaprzyjaźnionemu artyście namalować dwa psy tej szlachetnej rasy na pokrywie zaworów. Pod maską jest równie ciekawie co we wnętrzu. Co prawda jednostka to seryjny silnik d15b2 o mocy 90 kM, ale sam wygląd pod maską powoduje, że człowiek się uśmiecha. Poza oryginalnym malowaniem znajdziemy tam m. in. magnetyczne korki oleju, skarpetki Spoon, czy korek wlewu oleju Skunk2. Aby pod maską nie było zbyt ciasno do bagażnika przeniesiono akumulator, a do wnętrza auta puszkę z bezpiecznikami.
Blok silnika i osprzęt, a także skrzynia biegów zostały natomiast odnowione w kolorze srebra z czarnymi dodatkami.
Co odróżnia Macieja od pozostałych maniaków motoryzacji? To rzadki przypadek, który bez problemu da się przejechać swoim cudem. Ale nie jest znów tak bardzo nietypowy, bo jak przejechał po swojej dokładce to kopał ją po ziemi ze łzami w oczach, a gdy zobaczy na zderzaku dwie ryski to umawia więcej uczniów na korki, bo przecież auto trzeba polakierować.
Zdjęcia: bomb / Słowa: marta